Wywiad z Dorotą Kościukiewicz-Markowską w Make-up Trendy
Wywiad z Dorotą Kościukiewicz-Markowską w Make-up Trendy
Poniższy wywiad ukazał się w jesiennym wydaniu magazynu „Make-up trendy” (X.2012)
Zaczynałaś od fotografii, kiedy makijaż wyszedł na pierwszy plan, a może to nadal dwie równorzędne pasje?
Nie, tak naprawdę zaczynałam jako ekonomista. Makijaż za to zawsze był pasją. Upiększanie lalek czy koleżanek było na porządku dziennym. Potem długo makijaż i ja byliśmy tylko dobrymi przyjaciółmi, aż do pewnego momentu gdy niesamowite zbiegi okoliczności przypomniały mi o mojej zawsze idącej blisko mnie pasji – o makijażu. Nie miałam więc wątpliwości żeby zacząć wykonywać go jako zawód i połączyć to co uwielbiałam, czyli zabawę kolorem – z nową i bardzo kreatywną profesją. Robienie zdjęć tak naprawę przyszło trochę później i było naturalną konsekwencją.
Czy uważasz, że w tym zawodzie konieczne jest stricte wizażowe wykształcenie?
Absolutnie tak nie uważam. Artystą może być każdy, jeśli tylko to czuje i uwierzy w siebie. A zawód wizażysty to zawód artysty. Tu jest ważne to, co w duszy gra, pewna uważność i przede wszystkim umiejętność słuchania i obserwowania. Tego nie nauczy żadna szkoła. Myślę czasami tak trochę przekornie, że szkoły często zabijają w nas talenty, ucząc starych i powtarzalnych schematów. Jako podstawy dla początkujących mogą oczywiście być pomocne, ale nie zapominajmy, że prawdziwa wiedza jest wszędzie, a najlepiej zacząć od swojego własnego wnętrza i robić to, co w „duszy gra”.
Co dała Ci praca za granicą, jakie zdobyte tam umiejętności najczęściej wykorzystujesz w swoich pracach?
Różnorodność i absolutną tolerancję dla inności, nie tylko w urodzie. Dała mi też miłość do tego co robię i lekkość, bo meksykanie przykładają bardzo dużo uwagi do tego, aby pracowało się miło. Dla mnie praca, jeśli nie jest przyjemna i nie ma odpowiedniej, harmonijnej atmosfery, nie ma sensu. Umiejętności? Chyba największą umiejętnością zdobytą w Meksyku jest cierpliwość i zdolność innego spojrzenia na rzeczywistość, gdzie barwy i kolory mogą rozbrzmiewać tysiącem symfonii, bez granic…
Napisałaś niedawno powieść, ile jest w niej Twojej autobiografii?
Powieść „Bez wysiłku” można nazwać powieścią duchową lub ezoteryczną. Może nie ma w niej stricte autobiografii ale inspirowana jest ona na w dużej mierze na historii prawdziwej. Mojej historii. Jeśli kogoś naprawdę interesuje w jaki sposób znalazłam się w świecie makijażu oraz co było tego przyczyną zapraszam do zapoznania się z książką. Dodam tylko, że czytając książkę trzeba uważać, bo kilku osobom zmieniła już życie Jest to opowieść o poszukiwaniu sensu życia i istnienia w świecie chaosu, w którym wszystko poprzewracane jest do góry nogami. Powieść stawia pytania i zmusza do refleksji nad własnym życiem. Bo kiedy jak nie dziś, jest dobry czas na zmiany?… Z fragmentami książki zapoznać się można na www.bezwysilku.pl
Używasz przy tworzeniu swoich kolorowych prac, jakiejś określonej techniki?
Nie mam techniki, jestem samoukiem, z czego jestem bardzo dumna Przy tworzeniu prac używam przede wszystkim wyobraźni, która często przenosi mnie do początku XX wieku do Paryża wprost do atelier ówczesnych impresjonistów, lub na dwór cudnej, hinduskiej księżniczki czy królowej stepów zamieszkującej odległe zakątki Tajgi. Jestem w środku dzieckiem i żyję swoimi baśniami, które opowiadam za pomocą koloru w makijażu i zdjęciach typu fashion.
Jaka jest Twoim zdaniem recepta na udana stylizację? Co jest istotne, oczywiście oprócz pomysłu?
Dokładność i przemyślenie całej koncepcji. Nawet mnogość i różnorodność stylizacji może być piękna, z drugiej strony co za dużo to nie zdrowo. Jeśli miałabym jedno słowo na opisanie recepty na udane zdjęcie byłoby nim RÓWNOWAGA. Często o jeden element za dużo i czuje się pewną dysharmonię. Jako artyści musimy wiedzieć, kiedy skończyć swoje dzieło. To jest tak, jak z malowaniem. Można malować i malować jeden obraz bez końca ale trzeba jednak też wiedzieć kiedy przychodzi moment na odłożenie pędzla wraz z ostatnim muśnięciem farbą płótna. W naszym przypadku płótnem jest twarz oraz cała postać modelki, często również też to, co jest za nią, czyli tło.
Skąd inspiracje? Każda Twoja praca jest inna w stylistyce, choć wszystkie posiadają wspólny mianownik, jakby niewidzialny podpis artysty na płótnie.
Z życia, z przyrody, z zabawy kolorem. Często przechodząc koło sklepu z kosmetykami coś mnie dosłownie do niego wciąga. Widzę barwy, które wirują w mojej głowie, układając się w pewien obraz, który następnie nakładam na twarz modelki. Reszta – to znaczy same szczegóły makijażu są sprawą chwili, uniesienia towarzyszącemu aktowi tworzenia. Wiele elementów powstaje spontanicznie jako naturalne dopełnienie całości. Wspólnym mianownikiem moich prac jest wydaje mi się odwaga i absolutna wolność w ekspresji. Nie boję się opinii ani ocen innych, nie robię nic pod dyktando. Stąd każde moje zdjęcie czy makijaż ma tę subtelną nutę chyba wolności właśnie. Myślę też, że duże znaczenie jeśli chodzi o kolor i jego łączenie miał mój siedmioletni pobyt w Meksyku. Jego soczyste barwy wręcz wrosły we mnie i teraz eksplodują niejako nieświadomie. I ta eksplozja koloru, ten „pałacowy” przepych charakteryzuje rzeczywiście większość moich prac.
Wiem, że za moment, pojawi się na rynku Twoje „najmłodsze dziecko”, przepiękny, ekskluzywny album „Pałac Kolorów – Magia Makijażu” opowiedz nam o procesie twórczym i merytoryce albumu, co Twoim zdaniem, wyróżni go na rynku?
Rzeczywiście to moje od dawna oczekiwane dziecko. Co go wyróżnia? „Pałac kolorów. Magia makijażu” nie jest typową książką o makijażu. Nie jest to podręcznik w stylu krok po kroku. Jest to bardzo elegancki, powiedziałabym nawet ekskluzywny album do inspiracji nie tylko dla wizażystów. Twarda oprawa, złote litery na okładce, złocone brzegi, w środku kredowy, gruby jedwabny papier, lakier UV na głównych działach, metaliczne tła i to wszystko w bardzo nowoczesnej szacie graficznej. Dodam, że album jest dwujęzyczny (polski i angielski) i ma 204 strony.
Książka podzielona jest na dwa główne działy: Metamorfozy i Makijaż Fashion. W Metamorfozach przedstawiam ponad 40 przykładów różnych makijaży dziennych i wieczorowych z podziałem na grupy wiekowe od nastolatek do pań po 50-ce, obalam w nim też niektóre z mitów. W dziale tym nie mogło zabraknąć też makijaży ślubnych. Makijaż Fashion to zupełnie inna bajka. I myślę, że tym kontekście wyraz „bajka” nie jest metaforą. To dla każdego wizażysty – artysty uczta kolorów, barw i tekstur. Ponad 90 całostronicowych zdjęć pokazuje nam, że nie istnieją granice w połączeniach, że wszystko w tym naszym cudownym zawodzie jest możliwe. I do tej podróży serdecznie zapraszam każdego, kto będzie chciał wejść w świat mojej wyobraźni.
Jest to książka bardziej do oglądania niż do czytania. Chociaż w dziale „Metamorfozy” są bardzo szczegółowe opisy wszystkich makijaży, część Fashion kusi kolorami i poezją. Tak jak wcześniej mówiłam, jest to książka do inspiracji, którą sama chciałabym kiedyś mieć.
W tym kontekście mam nadzieję, że „Pałac kolorów. Magia makijażu” doda skrzydeł wizażystom, którym dopiero one rosną oraz wzmocni skrzydła tym wizażystom-artystom, którzy już mają je wielkie. A cóż jest lepszego niż szybowanie w kierunku naszych własnych marzeń? Dlatego wszystkim Państwu wielkich skrzydeł do ich spełniania życzę
Podpowiedzmy w takim razie naszym czytelnikom, gdzie i kiedy będzie dostępny?
Album „Pałac kolorów. Magia makijażu” dostępny będzie już od 10 października na stronie www.palackolorow.pl
Dziękuję za rozmowę, ja album już widziałam w wersji elektronicznej i zrobił na mnie cudowne wrażenie. Można oglądać go wielokrotnie, odkrywając Twoje prace na nowo…wersja albumowa to jak wiem, prawie 3 kilogramy inspiracji. Zapraszamy zatem czytelników Make-UP trendy do lektury „Pałac kolorów. Magia makijażu” autorstwa Doroty Kościukiewicz Markowskiej. Warto!
Kasia Marek – redaktor naczelna magazynu Make-up trendy
No Comments